czwartek, 23 kwietnia 2015

✗ Rozdział 2 cz. 2/?



Hej :3

Tak, tak, tak... zaniedbałam trochę bloga ale postaram się to naprawić :). Ogólnie to spóźnione "Powodzenia" dla gimnazjalistów! Mam nadzieję, że dobrze wam poszło i dostaniecie się do swojej wymarzonej szkoły :* A dla tych którzy mają wolne... JUTRO SZKOŁA :( Tak więc bez przedłużania oto część druga rozdziału drugiego. Mam nadzieje, że się spodoba :)


Wypadam z zamyślenia kiedy zauważam Bena w ciemnozielonym uniformie, machającego do mnie. Czuję się trochę dziwnie i stoje w miejscu jak wryta. W tym momencie brakuje mi Daff. To jest ta chwila, w której ona powinna mnie tam zaciągnąć, a nie zdawać na jakieś prawo jady. Kiedy już zdobywam się na to, żeby się ruszyć z miejsca, jak na złość zaczepia mnie Kate, dziewczyna z mojej klasy.
- Hej maleńka! - drze sie tak głośno, że chyba nawet kamery zostały skierowane na nas. - Co tam? Gdzie zgubiłaś Daffi? Pokłóciłyście się?! Czy może umówiła się z jakimś ciasteczkiem? - Więcej pytań nie było? Co to kurcze przeszłuchanie?!
- Cześć - mówię dosyć cicho, zawstydzona tą sytuacją - Hmmm... A czy ja zawsze muszę wszędzie z nią chodzić? Przecież nie jesteśmy nierozłączne! A tak poza tym to Dafne zdaje dzisiaj na prawko. Nie powiedziała ci? - ostatnie zdanie mówię tak ironicznie, że bardzo zaskakuje mnie odpowiedź i jej głupota.
- O nie! Przegapiłam coś? - Najwidoczniej? - I co? Jak jej idzie? Kontaktowała się z Tobą? Zdała? Miała przystojnego istruktora? - Czy Twoje pytania nie mają końca?!
- Katie... - zaczynam spokojnie - A SKĄD JA MAM TO NIBY WIEDZIEĆ! PRZECIEŻ MÓWIŁAM CI, ŻE NADAL ZDAJE! - i wybucham. Nienawidzę rozmów z takimi idiotkami.
A szczególnie teraz kiedy patrzy się na mnie całe miasto.
- Oj, no spokojnie maleńka. Przecież pytam bo się o nią troszczę. Nie ma się o co bulwersować. - Zaraz ktoś tu zginie! - A co ty tu robisz?
- Gadam z niedorozwojem - uśmiecham się szyderczo i odchodzę.

W tle słyszę jeszcze jakieś "Hej poczekaj", ale ignoruję to i idę przed siebie. Całkowicie zapominam o tym, że miałam iść do Ben'a, ale i tak przechodzę obok Starbucksa. Idę tak pewnym krokiem, że pewnie nie poznałabym samej siebie. Za ladą widzę jak Ben puszcza do mnie oczko i pokazuje kciuka w górę. Nie mam bladego pojęcia o co mu chodzi ale ten gest podnosi mnie na duchu. Przez chwilę wpatruję się w jego hipnotyzujące oczy i zdaję sobie sprawę, że on też to robi. To bardzo dziwne uczucie kiedy patrzycie sobie prosto w oczy z odległości. Jeszcze nigdy nie doświadczyłam czegoś takiego. Miałam wrażenie jakby cały świat wokół się zatrzymał i byłam tylko ja i on, nic innego nam nie przeszkadzało. Niestety tak nie było.


~~Cassie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz